Wirus paniki 2020
Statystki podają, że w roku 2017/18 w samym tylko USA na wirusa grypy zachorowało 45 milionów osób, z czego 61 tysięcy zmarło. Nie mówiąc o reszcie krajów, gdzie wirus grypy szerzy się tak samo, globalnie, co zwiększa te statystki kilkukrotnie. Ciekawe natomiast nasuwa się pytanie, dlaczego nikt z tego nie zrobił zbiorowej histerii i nie robi tego co roku, kiedy osoby z osłabionym układem immunologicznym i innymi chorobami nie przeżywają infekcji grypowej i umierają z powikłań, jak zapalenie płuc?
Czemu nagle TEN wirus ma tak wielkie znaczenie? Największa różnica jest taka, że tym razem puszczono również wirusa paniki, który szybko rozprzestrzenia się w sferze informacyjnej. Po co to zrobiono pozostawiam do własnych przemyśleń.
Niezależnie od tego, jakie moce odpowiadają za obecną sytuację, czy przyroda, czy biologia, czy źli ludzie, czy kosmici, w tym okresie globalnej paniki jedną z najważniejszych rzeczy jaką każdy powinien uczynić w swoim własnym indywidualnym wnętrzu jest nie stracić z widoku całości obrazu, dostępu do wewnętrznej mocy, tego co naprawdę jest ważne. Panika i tunelowe widzenie ograbiają nas z tego wszystkiego. Stajemy się jak zahipnotyzowane zombi, półprzytomne i chodzące w kółko bez celu.
A każdy z nas ma dostęp do niesamowitej mocy wewnętrznej, za pomocą której można zrobić wiele na wielu poziomach: zdrowotnym, ekonomicznym, publicznym, ludzkim. Ważne jest, aby o tym nie zapomnieć, albo sobie o tym przypomnieć w tym szczególnym czasie.
Czas ten jest wyśmienitą okazją, aby zweryfikować wiele rzeczy. Na co dzień jesteśmy tak zabiegani, że nie mamy czasu na kontakt ze sobą i swoją mocą. Wydaje nam się, że moc to ilość godzin przepracowanych w pracy, albo jakieś osiągnięcia. Lecz wystarczy sytuacja jak teraz, aby natychmiast zobaczyć, że dopada nas bezsilność, bezradność, lęk, panika, brak rozwiązań. Gdzie ta moc? Zasłony iluzji opadają.
Jest to czas, aby zatrzymać się i przyjrzeć temu co ważne. Wrócić do centrum w swoim wnętrzu i odnaleźć PRAWDZIWY spokój, nie ten iluzoryczny, wynikający z kruchego status quo w życiu zewnętrznym.
Osoby, które czują się zagrożone, bo np. straciły pracę, czy obawiają się o swój biznes powinny szczególnie zwrócić się do spokoju wewnętrznego. Tam znajdują się zasoby i kreatywność, oraz połączenie z możliwościami leżącymi poza kontrolą umysłu. Większa ilość strachu i lęku nie wykreuje lepszej pracy czy rozwiązania. Wręcz przeciwnie, odetnie od tego. Nie chodzi o bierność. Chodzi o kreatywne rozwiązania i dostęp do zasobów, które zawsze są. Ale są dostępne, gdy jest spokój wewnętrzny i otwartość, nie zamknięcie w puszce strachu.
Również osobom, które obawiają się o zdrowie z powodu swojej osłabionej kondycji fizycznej, szczególnie przyda się relaks wewnętrzny, gdyż układ immunologiczny pracuje najwydajniej, gdy ciało jest w stanie spokoju. Strach i lęk powodują mobilizację mięśni i układu krwionośnego poprzez hormon stresu. Oznacza to, że procesy naprawcze i regenerujące, za które odpowiada układ odpornościowy, są wtedy mocno ograniczone. Jesteśmy bardziej podatni. Do sprawnej odporności organizmu potrzeba jak najwięcej spokoju wewnętrznego.
Generalnie jesteśmy tu po to, aby poznać siebie i dbać o swój rozwój. W tym jest źródło prawdziwej mocy, która potem przekłada się na życie codzienne. Jednak dziwne założenia świata ludzkiego oparte na walce i przetrwaniu ciągle każą nam skupiać się na czymś zewnętrznym, powinnościach, obowiązkach, spełnianiu oczekiwań do tego stopnia, że zapominamy o sobie i żyjemy dla jakiegoś zewnętrznego celu, z którego ktoś inny korzysta.
Od siebie jednak nie da się uciec. Mamy wybór: albo z własnej woli będziemy świadomi siebie i będziemy rozwijać swoje wnętrze, swoją moc, albo zostaniemy do tego zmuszeni przez chorobę, trudną sytuację, dramat, czy inną tragedię. Ci, którzy uciekają od siebie i żyją dla jakiegoś celu na zewnątrz zwykle kończą wyczerpani, nieszczęśliwi, rozczarowani, a rozwinięta depresja czy choroba fizyczna i tak zmusza ich do zrezygnowania z życia zewnętrznego na rzecz skupienia się na sobie i swoich potrzebach. Od siebie nie ma ucieczki.
Obecna sytuacja jest pierwszorzędnym testem dla sprawdzenia gdzie na tej skali jesteśmy. Te osoby, które z własnej woli pracują nad sobą, rozwijają swoją samoświadomość, czerpią z wewnętrznego źródła, pozwalają sobie na dostęp do świata znajdującego się poza kontrolą umysłu, mają w tym momencie chaosu całkowity spokój. Czują, że moc wewnętrzna tak ich poprowadzi, że przejdą przez tą sytuację jakby ich ktoś prowadził za rękę do właściwego rozwiązania. Te osoby, które polegają w większym stopniu lub całkowicie na zewnętrznych schematach i zewnętrznym status quo wpadają w reakcję od lęku po panikę. Bo gdy zewnętrzna struktura się rozpada, nie mają się na czym oprzeć. Zapomnieli o sobie, o swojej mocy, o swojej wartości i o tym, po co tu są. Są w mniejszym lub większym stopniu nieświadomi, w uśpieniu.
Cechą lęku jest to, że chce on zawsze patrzyć na zewnątrz siebie. Jest to kierunek patrzenia wprost proporcjonalnie odwrotny do znalezienia spokoju i bezpieczeństwa, które są stanem wewnętrznym.
Nie chodzi o popadnięcie w drugą skrajność, bo to doprowadzi do takich samych rezultatów. Celem jest doskonała równowaga między tym o co zabiegamy na co dzień a tym, ile czasu i jakiej jakości czas spędzamy w swoim wnętrzu poznając siebie i swój cud istnienia.
Tam w środku leży kreatywność, dostęp do zasobów, rozwiązań, nowych pomysłów, entuzjazm życia i traktowanie przeszkód jako przygody, o której potem opowiada się wnuczkom.
Jest to niezmiernie ważne, aby w tym czasie chaosu zweryfikować swój status wewnętrzny, nie dać się wpędzić w tunelowe widzenie, nie dać się odciągnąć od swojej mocy wewnętrznej, która tak wiele może, jeśli tylko ją uruchamiamy poprzez spokój.
W tej chwili największy lęk wzbudza w ludziach wizja choroby, braku pracy i środków do życia, izolacja od innych, załamanie gospodarcze, śmierć. Sytuacja ta aktywuje również wiele traum osobistych i pokoleniowych, które dotąd były ignorowane, bo po co tracić na to czas, skoro wszystko jest „dobrze”. Właśnie po to warto „tracić na to czas”, aby w sytuacjach jak obecna być przygotowanym. Bycie gotowym na trudne momenty to nie tylko posiadanie zapasów mąki i papieru toaletowego w piwnicy, ale przede wszystkim otwarty dostęp do spokoju wewnętrznego, w którym wszystko JEST. A reszta odpowiednio się manifestuje i układa.
Ludzie wyposażeni są w umysł wyższy, który potrafi dużo więcej, niż zwykłe zwierzęce instynkty przetrwania. Zamiast zniżać się do poziomu zwierząt, wykorzystajmy ten czas na wzniesienie się do potencjału, który każdy z nas ma. Zamykanie nas w domach jest niesamowicie przebiegłym symbolem zamykania się w strachu na własną wewnętrzną moc. Będąc w tych domach, niech to będzie otwarciem się do wewnątrz. Aby po wszystkim wyjść na zewnątrz i zobaczyć świat inaczej. Z wnętrza.
Aby zredukować lęk, który odwraca uwagę od naszego potencjału i ściąga nas w dół do poziomu odruchów zwierzęcych, proponuję parę ćwiczeń EFT, aby krok po kroku wracać do swego centrum, które ma dostęp do wszystkich rozwiązań jakie tylko istnieją. Nie można stracić z tym kontaktu, jeśli chcemy, aby świat nabrał lepszej jakości. W przeciwnym razie, będziemy jak nieświadome ameby reagujące tylko na zewnętrzne bodźce. Warto też zapoznać się z całą gamą faktów dotyczących tej sytuacji. Bo na razie to co nam się przedstawia to kawałek Prawdy, z którego czyni się potężną masową wiarę, a resztę faktów się ignoruje, maskuje i umniejsza. Nic dziwnego, że przy takim stanie umysłu „diabeł” przechadza się spokojnie, bo nie musi nic robić, aby człowiek sam z własnej woli doprowadził się do ruiny. Od każdego z nas, od naszej indywidualnej przemiany, otwartości wewnętrznej, przytomności umysłu i trzymania w ręku własnej mocy spokoju zależy kondycja świata. Nie od tego, co nam rząd obiecuje, czy nakazuje. Czas dorosnąć i wziąć odpowiedzialność, a nie być w dziecięcej zależności i czekać na pozwolenie czy instrukcję. I działać jak dorośli, z miejsca wewnętrznego spokoju, a nie dziecięcego buntu.
Statystyki pokazują, że 70% osób, które pod wpływem kryzysu i strachu wyrażają chęć przemiany, wraca do swego uśpienia i status quo, gdy sytuacja się wycisza. Według mnie procent ten jest większy. Zdecyduj, czy chcesz być w owych 70%, czy w drugiej części.
Twarda prawda jest taka, że nie ma żadnego zbawiciela, który przyjdzie i uratuje. W podjęciu decyzji o swoim wnętrzu jesteśmy całkowicie sami. Nikt nam tego nie każe, nikt za nas tego nie zrobi i nikomu obok na tym nie zależy. Wolna wola i samoświadomość mają wielką cenę. Ale jest to warte wszystkiego.
Proponuję wykorzystać ten czas przymusowego zatrzymania na opukiwanie, aby wyjść z tego w mocy, a nie w rozsypce i ruinie, jak tego się oczekuje. Kim lepiej manipulować, jak nie człowiekiem w lęku i desperacji.
Czemu więc nie zrobić czegoś na odwrót…?
Kasiu, to najwspanialszy wpis jaki czytałam na temat tej koronazadymy!
Dodaję do słownika słowo 'korona-zadyma’ :-)) Pierwszorzędne :-DD
Hehehe… powiem koleżance, która wymyśliła to hasło, które tak sobie teraz funkcjonuje w naszym kręgu sceptyków 🙂
Kasia jak to miło znowu cie usłyszeć. To o czym mówisz w artykule to cała prawda. Ja też tak myślę ze to korona zadyma wywołana przez media. Przekaz jest jasny – Rób tak jak wszyscy i myśl jak ci każą mysleć. Ta panika, ten strach jest po to zeby nami było łatwo manipulować i łatwo nas kontrolować. W mediach podają tylko fragmenty prawdy (tylko te najsmutniejsze) ale cała prawda jest zupełnie inna. Nigdy nie słyszałam pozytywnych wiadomości. Wiemy ile osób zachorowało, ale nie ma ile wyzdrowiało. I tak ludziom w tych głowach mąca. A ludzie są mało odporni na złe wieści i łykaja wszystko bez słowa krytyki, bez wyciągania własnych wniosków, nie mają wyrobionej swojej własnej opinii. To jest katastrofa !! Dzięki za artykuł
Hej Hania! Nie uwierzysz, ale dosłownie 4 dni temu znienacka pomyślałam o tobie, a przecież tyle lat minęło :-))
Wiesz, najważniejsze jest wyrobić sobie odporność na wszelkie wirusy. To co się masowo podaje jest tylko osłabianiem.
A jeśli chodzi o pozytywne wiadomości, wczoraj Trump podał, że przetestowali 325 tysięcy osób i okazało się, że 90% z nich NIE miało w ogóle wirusa. I to wcale nie dzięki kwarantannie, bo ta trwa dopiero od paru dni tutaj, a wirus „panuje” już od paru ładnych tygodni. Jaka część tego masowego zachowania wynika z faktów, a jaka z rozsianej paniki…?
Powiem więcej – kilka dni temu Dyrektor jednego ze Szpitali we Włoszech Matteo ….. powiedział, że we Włoszech ani jedna osoba nie umarła z powodu tego wirusa.
Dla mnie od początku było wiadome, że to przykrywka dla kilku pieczeni, które chcą upiec korporacje przy jednej okazji…
Uwielbiam cie Kasiu ❤️Rundki w samo sedno , bardzo pomagają na lęki związane z koronazadyma .Dziekuje z całego serca za te koła ratunkowe ❤️Przeżyłam stan wojenny w Polsce i Czarnobyl , to i z koronazadyma da się radę 😉
Dokładnie :-)) I tak trzymać.
Bardzo dziękuje za wspaniały wpis, a już dziś zamierzam zrobić odpukiwanie! Sprawdzając z samego rana pocztę natrafiłam na maila od Ciebie – i to naprawdę najlepsza z rzeczy jaka można było otrzymać w czasie tej całej paniki. Wszystkiego dobrego!
Pukajcie a wam otworzą… ;-)) I co potrzeba się pojawi ;-))
Kasiula, dzieki za obecnosc! Tu we Wloszech kiedy zaczelo sie robic serio obserwowalam jak zalewa mnie panika globalna. To nie bylo moje! a jednak nie udalo mi sie pozostac w sobie, w swoim spokoju; jak fala zabral mnie zbiorowy strach i pomimo swiadomosci, ze to nie moje, czulam sie w cos wplatana. W koncu pare dni temu przyszedl wreszcie spokoj, wrocilam do Zrodla i poczulam, ze….nie ma zadnej korony!!! nie umiem tego wytlumaczyc, ale wlasnie pasuje to stwierdzenie, ze problemem jest panikowirus. Poczulam jakbym przeszla do innego wymiaru/swiata, gdziem nie to w ogole nie dotyczy, jakbym byla wylacznie obserwatorem. Jaka ulga! Widze, ze ludzie takze jednocza sie w medytacjach, to dobry znak. Dziekuje, ze jestes 🙂
Niezła robota! Rzeczywiście, gdy świadomość wejdzie w pewne przestrzenie, tam te „zewnętrzne” rzeczy faktycznie nie istnieją. Jest to dobre miejsce do przebywania… :-))
Gdzie mogę udostępniam Twoje rundki. Uważam, że bardzo trafnie dobierasz teksty do nich. Ja osobiście nie mam obaw (zbyt dobrze znam funkcjonowanie biologii i umysłu człowieka), ale widzę dookoła efekty nakręcania spirali strachu a to nie jest dobre.
Bardzo dziękuję za „podaj dalej”. Im więcej osób się wyciszy w tym choasie, tym lepiej dla całej sytuacji :-))
Pani Kasiu super, że pomyślała Pani o innych.
Pozdrawiam,
Janina Stzremieczna
Kasiu dziękuję. Twoje rundki przyniosły mi spokój i ukojenie. Tego teraz potrzebowałam. Pozdrawiam Cię serdecznie z Chicago IL 🙂
Bardzo dziękuje za tekst i rundki. Już samo czytanie pozwoliło złapać dystans do zaistniałej sytuacji.
Dziękuję Kasiu
Tak bardzo potrzebuje wewnętrznego spokoju
Uważasz Katarzyno, że obecny wirus nie jest wcale groźniejszy od wirusa grypy?
Jedyne co uważam, to że reakcja paniki na tego wirusa jest dużo groźniejsza od samego wirusa, bo przynosi dalekosiężne konsekwencje wychodzące poza samego wirusa.
Z drugiej strony, statystyki podają, że 97% osób zarażonych tym wirusem nie ma żadnych lub łagodne objawy. Gdzie więc zagrożenie…? Jeśli tylko 3% osób zachorowuje poważniej, z czego tylko mały procent umiera. Gdyby statystyki mi podały, że 60% osób zarażonych wirusem ciężko się rozchorowuje, z czego 40% umiera, wtedy bym widziała to inaczej.
Tak że pozostawiam każdemu sprawę do własnego rozpatrzenia :-))
Nie zachęcam do ignorowania sprawy, tylko do zwrócenia uwagi na to, co jest szczególnie ważne w takich sytuacjach: scentrowanie wewnętrzne i równowaga między tym co na zewnątrz, a tym co wewnątrz. Bo w panice można się tylko uszkodzić, i to na wielu poziomach.
A ja nie mogę uwierzyć w taką płytkość myślenia. Zdaje sobie Pani sprawę, że myślenie spiskowe również wywodzi się z niezaleczonych spraw? I tu nie ma żadnej paniki, bo niestety dzięki ludziom takim, jak Pani większość olewa instrukcje dotyczące covid. W całym tym bajzlu chodziło o zachowanie przepustowości służby zdrowia, dlatego stąd też te wszystkie apele, aby nie odbiło się to na chorych z innymi chorobami. Jednak brak poczucia więzi i duch liberalizmu zrobił swoje.
A o jakie myślenie spiskowe chodzi…..? Bo nie widzę tu żadnego. Wirus wirusem, a panika paniką. Najwidoczniej nie jest Pan zorientowany ile osób zgłosiło się do mnie ze zaktywowanymi traumami emocjonalnymi w związku z „pandemią”, z propagandą jaką się głosi i napięciem jaki kreuje się w mediach. I dalej się zgłaszają. Więcej osób czuje się zagubionych i chorych wewnętrznie z powodu emocji i traum jakie to wywołuje, niż z właściwego zachorowania na wirusa. Poziom emocjonalny ludzi związany z tym wszystkim jest w stanie choroby i zagubionego myślenia.
Jest tysiąc wersji tego co się dzieje, każdy kraj ma na to inne zapatrywania i decyzje, podaje się skrajnie sprzeczne informacje. W jednych krajach strzela się do ludzi z gumowych kulek za nieprzestrzeganie zasad „pandemii”, a w innych krajach nie ma już żadnych restrykcji, bo tam nagle wirus zniknął. To się żadnej rozsądnej kupy nie trzyma.
Nie widzę nic niewłaściwego w zdobywaniu rzetelnych informacji, nie tylko tych jednostronnych, a także w nabieraniu zdrowego dystansu, aby nie dać się ponieść niepotrzebnym emocjom. Autentyczny spokój wewnętrzny jest najlepszym remedium na układ immunologiczny. A kiedy następuje chaos i to globalny, jest to szczególne wezwanie do odpowiedzialności za siebie wewnątrz i odwołanie się do odwiecznej mądrości. Bez niej staniemy się pyłkami na wietrze chaosu, żyjącymi w strachu przed wszystkim lub obwinianiu innych za swój własny los.
Proszę mi powiedzieć, czy wypowiedź polskiego lekarza, który publicznie nazywa ludzi, którzy się nie szczepią, „seryjnymi mordercami” nie świadczy o tym, że zaczyna on tracić rozum i kontrolę nad sobą oraz swoimi emocjami…? To jest dopiero teoria spiskowa i to kuta na gorąco 🙂 I jak tu można powiedzieć, że paniki w związku z wirusem nie ma…?
Jakby nie było, wszystkim, Panu również życzę jak najwięcej spokoju wewnętrznego i najlepszych decyzji podjętych w swoich własnych indywidualnych okolicznościach. Nie ma jednego szablonu dla wszystkich.
Zgadzam sie i niezgadzam sie z Pani wpisem. Tak, panika nt wirusa jest wieksza niz krzywdy, ktore wywoluje. A jednak, nie mozna tego porownywac do grypy bo nie jest grypa i nie jest poznany jak mutuje itp. Co mnie meczy aktualnie to to, ze ludzie zachowuja sie jakby nagle dowiedzieli sie, ze w ogole istnieje smierc. Starczy popatrzec na statystyki ile rocznie umiera ludzi. Zobaczymy po roku czy bilans pozostal taki sam. Ja zastanawiam sie tylko, czy jesli nastepnej zimy tez wybuchnie 'epidemia tego wirusa’ to czy rzady postapia podobnie? mysle, ze nie. Moze wtedy okazac sie, ze rzad UK mial racje ze zaproponowal 'herd immunity’? To tez zobaczymy. Ja bym wolala, wiecej rozsadku, prawdy i pamietala, ze nic nie jest bialo- czarne. Osobiscie czuje, ze wirus zabije mniej ludzi niz zalamania psychiczne i tego konsekwencje. To tez zobaczymy.
Proszę zauważyć, że wirus grypy CO ROKU jest zmutowany i nie mają pojęcia jak on się zmutuje kolejnego roku. Dlatego nie ma na niego szczepionki, którą można wziąć raz i tyle (jeśli ktoś wierzy w szczepionki). Wypuszczają co roku nowe szczepionki na grypę, a statystyki i tak się nie zmieniają. Nie mówiąc o powikłaniach grypowych po szczepionkach. Tysiące ludzi w każdym kraju umiera na grypę każdego roku.
Proponuję pozbierać wszelkie fakty, zanim damy się ponieść fali lęku i stracimy nad sobą kontrolę :-)) Coronavirus jest koleją mutacją wirusa przeziębienia, i tych koron jest tak naprawdę kilkanaście w obiegu od lat :-))
Dlatego zachęcam do faktów, dystansu, wyciszenia, powrotu do centrum. Aby nie uczynić z kilku tylko faktów całej prawdy :-)) Bo to jest naprawdę groźne na bardzo głębokim poziomie, gdzie nawet wirus już nie sięga…
To niech Pani popyta lekarzy pracujacych we Wloszech czym rozni sie ich praca w tym roku i w poprzednich latach gdy zmagali sie z powaznymi powiklaniami po grypie. Jesli ktos nie widzi roznicy to tylko dlatego, ze nie rozumie bo nie jest tu fachowcem albo jest ignorantem.
Nie jestem pewna, czy złapała Pani sens artykułu. Wypowiedź brzmi tak, jakby artykuł skończył się na pierwszym paragrafie.
Panika osłabia układ immunologiczny, ludzie chorują dotkliwiej i umierają częściej, gdy są w lęku i panicznych emocjach. Nie wiem, na ile jest Pani znawcą kwestii wpływu emocji na ciało i kondycję fizyczną, ale warto pomyśleć o tym, ile szkody i dodatkowych pogorszeń, czy nawet śmierci spowodowało zatrzaśnięcie się układu odpornościowego z powodu rozsiewanej paniki i projektowania wybujałych statystyk na przyszłość, które są czystą spekulacją. Może uda się Pani zobaczyć związek między tym co się dzieje w mediach a reakcją ludzką wpływającą na pogorszenie się sprawności fizycznej ciała. Ile mniej byłoby powikłań i ciężkich objawów, gdyby ludzie potrafili zachować spokój i pomóc sobie od wnętrza? Aby stworzyć układowi odpornościowemu jak najlepsze warunki? W stresie i lęku nie jest on w stanie optymalnie pracować. Jaki procent tego co się dzieje wynika rzeczywiście z wirusa, a jaki z paniki, której w przypadkach grypy nie ma…? Rozwiązaniem jest wyrobić sobie odporność na nowego wirusa. W lęku i stresie ciału jest o wiele trudniej to zrobić.
Jesteś antyszczepionkowcem Katarzyno?
Nie propaguję żadnego zdania w tej kwestii. Każdy decyduje dla siebie, co uważa,, że jest dla niego dobre. Ja decyduję, że nie przyjmuję żadnych szczepionek :-))
OK 🙂
Cała teoria infekcji oraz wirusów jest oszustwem – to udowodniło już kilku naukowców, ale niestety im próbuję się zamykać usta. Polecam obejrzeć ten wykład (napisy po angielsku):
Hej Pete, (niestety linków nie da się zamieszczać w komentarzach…), rzeczywiście, gdy zagląda się głęboko w fundamenty funkcjonowania, wygląda to dość inaczej, niż to, co widać „na powierzchni”. „Na powierzchni” wygląda to tak, że coś nas dopada z zewnątrz, ale tam głęboko widać, że jest tylko projekcja własna, która się urzeczywistnia. Ale to już kwestie dla tęższych umysłów lub wytrwałych poszukiwaczy ;-)) Bo bycie ofiarą jest zaprogramowane głęboko, nieraz trzeba się napracować, aby móc wziąć odpowiedzialność za swoją nieświadomą kreację :-))
Chciałam serdecznie podziękować za te nagrania. Czułam smutek z bycia w izolacji…pierwsze objawy przeziębienia, sny w których muszę coś zrobić, gdzieś się przemieścić. Zrobiłam dwie sesje, trzecią z chłopakiem…wygrzałam ciało i cały czas piję i jem w większości ciepłe posiłki. Smutek początkowo zamienił się w złość, a teraz powraca radość, znowu sobie żartuje i staram się zarażać innych dobrą energią.
Cieszę się z poprawy nastroju i wspieram w przeziębieniu :-))
Dziękuję Pani Kasiu, właśnie teraz Panią odkryłam i w końcu „COŚ” mi pomaga! Npiasałam do Pani wiadomość prywatną na fb, proszę sprawdzić w wolnej chwili, może wpadła do spamu, pozdrawiam serdecznie, jestem ogromnie wdzięczna. Kasia
Weszłam na stronę, by podać link bliskiej Osobie, i dopiero zaczęłam czytać- mam tak podobne refleksje i podejście! Chcę więc wyrazić podwójną wdzięczność- choć nie szukałam dla siebie, to bez wątpienia nie-osamotnienie w spojrzeniu na aktualną sytuację sprawia, że czuję się zwyczajnie mocniej.
Świetnie! Zawsze warto patrzeć co dzieje się za kulisami tego co krzyczy na pierwszym planie, bo zwykle wyłania się z tego inny obraz :-)) Pozdrawiam!
Kasiu niby wszystko jasne, niby gdzieś tam wiem o co chodzi w tej koronaaferze, kiedy już wyciszę się wewnętrznie, wystarczy że raz oglądnę wiadomości…. i zaczynam w to wierzyć (albo nie wierzyć) i złościć się dlaczego tak się dzieje?? Przecież umierają ludzie więc coś jest na rzeczy….Próbuję żyć w miarę możliwości „normalnie” ale dopadaja mnie wyrzuty sumienia kiedy idę do pracy i przyjmuje znajome klientki, bo jak to wszędzie trąbią zostań w domu a ja nie zostaje…. Cholernie ciężkie to, ale stara się codziennie opukiwac wszystkie emocje…
W sytuacji tej można się przyjrzeć własnym emocjom, jakie wychodzą, a z którymi nie było kontaktu na co dzień. Z tego co piszesz, na uwagę zasługuje „poczucie winy z powodu bycia nieposłuszną”. Czy przypomina to jakiś stary schemat emocjonalny….?
Z drugiej strony, czemu akurat teraz wychodzi złość na to, że dzieją się nieszczęścia i ludzie umierają? Przecież dzieje się to każdego dnia i działo rok temu, dwa lata temu itd..? Czemu wtedy była na to obojętność, a teraz powstają emocje…? Co naprawdę się dzieje…?
Piękny artykuł. Dziękuję. Trzeba odwagi żeby napisać go w atmosferze paniki jaką panuje. Mnie za jego 2 tygodnie aż mogłam to na spokojnie przeczytać. Przez te 2 tyg odcięła się od zewnątrz aby utworzyć i zachować spokój wewnątrz. Kwaranntanna zmusza też do odcięcia od zewnątrz. Ja czuje jak związki rodzinne w naszym domu się pogłębiają. Dziękuję za to… za ciepło które czuję l. To prawdziwy dar że dobrze mi w domu z rodziną. I to dar ciężko wypracowany. Rezultat wielu lat pracy nad sobą..
Kasia te rundki eft są jak apteczka pierwszej pomocy pod reka.!!. właśnie z niej skorzystalam- runda: boję się konsekwencji epidemii. Dopadł mnie kryzys duchowy, nie ekonomiczny. Pomoglo! Zresztą jak zaszwe i wszędzie ten rundy uspokajają emocje !! Dziękuje za twoją pracę i wsaprcie i że regularnie uzupelniasz „apteczke”:)
Pozdrawiam wszystkich korzystających z zasobów Kasi apteczki:)
Fajny pomysł – EFT w podręcznej apteczce pierwszej pomocy 🙂 Emocjonalna pierwsza pomoc 🙂
Szanowna Pani Kasiu, zbyt późno Panią odnalazłam, niestety mój ukochany mąż zmarł na epidemię pt covid, tak to nazwę ponieważ covida przeżył, a w szpitalu został zakażony i zmarł na sepsę. Co czuję i przeżywam, myślę że Pani to wie. Pomagają mi medytacja, ćwiczenia fizyczne też pukam i czekam aż otworzą. Dziękuję za naukę i mądre słowa. Pozdrawiam serdecznie Hanna
Pani Haniu, bardzo mi przykro, że spotkała Panią taka tragedia. Co pozostaje, to wzmacniać siebie jak tylko się da, aby mąż, skądkolwiek teraz patrzy, nie musiał się martwić, że źle się Pani czuje. Trzymam kciuki!